Brazylia nie uzna zbuntowanych prowincji
Inwazja Rosji na Ukrainę to temat, który jest bardzo ważny i absolutnie nie ma się czemu dziwić. Można też powiedzieć, że jest to temat, w przypadku którego rozważne są różne scenariusze. Choć zdarza się też, że niektórzy nie mają żadnych wątpliwości – jak wiceprezydent Brazylii.
Zbuntowane prowincje
Na Ukrainie możemy usłyszeć o niepodległości samozwańczych separatystycznych republik. Nie wszystkim to się podoba i wśród przeciwników obecnej sytuacji mamy Hamiltona Mourao. Mourao powiedział, że uznanie niepodległości zbuntowanych prowincji jest niemożliwe.
Takie podejście argumentowane jest zaliczaniem się do obrońców suwerenności państw. Była też mowa o tym, że konieczny jest plebiscyt i co równie istotne, musielibyśmy mieć odpowiednie wyniki (etniczna większość musiałaby opowiedzieć się za oddzieleniem od państwa). Warte podkreślenia jest też to, że wcześniej mogliśmy zapoznać się ze stanowiskiem Jaira Bolsonaro – Bolsonaro twierdzi, że konieczne jest zawieszenie broni i wycofanie sprzętu wojskowego. Ciekawe jest też to, że zabrakło bezpośredniego odniesienia się do prezydenta Rosji. Oczywiście nie było też słowa o okupacji terytoriów ukraińskich przez rosyjskie wojska.
Można więc powiedzieć, że mamy do czynienia z dwoma odmiennymi stanowiskami. Niemniej jednak oficjalny przekaz jest inny – mówi się, że Mourao doprecyzował oficjalne stanowisko Brazylii. Czy można w ten przekaz wierzyć? Musimy pamiętać o tym, że Rosja jest partnerem Brazylii w BRICS. BRICS to blok, do którego zaliczamy też Chiny, Indie i Afrykę Południową.